Dobry ._.
Przepraszam, ale zawieszam.. nie no zawieszeniem nie mogę tego nazwać, a może ?
No nie wiem.
Po prostu brak pomysłów, załamka itd. Nie wiem czy komuś ten blog na prawdę się spodobał, ale przepraszam.
._.
Zawieszam na czas nieokreślony.
Wznowienie prawdopodobne od dnia 20 grudnia 2012.
Pozdrawiam. Marufo
piątek, 16 listopada 2012
sobota, 3 listopada 2012
Rozdział Drugi. Odnajdę Cię siostro.
W
wielkiej, jasnej sali, znajdowały się dwie istoty, a była to
kobieta i starszy mężczyzna. Czarno włosa dama o iście bladej
cerze miała utkwiony wzrok w dużych, obfitych drzwiach, które
były zdobione złotem i innymi drogimi dodatkami, z pod których
wyłaniał się dywan. Był on piekielnie krwisty i długi, ciągnący
się aż pod tron, wybity diamentami, na którym siedział
osobnik płci męskiej, sam król Doliny Rivendell, jak i Król
Elfów, o imieniu Elrond. W owego osobnika, były utkwione
zapłakane, niebieskie oczy, proszące jakby o wiarę.
-Ojcze.
Proszę, uwierz mi. -rozpaczliwy ton głosu dziewczyny, zmusił
długowłosego o spojrzenie na własną córkę. Jego twarz
była wykrzywiona w niedowiedzeniu.
-Arweno,
córko moja, ile razy mam ci powtarzać ? Ona nie żyje.
Pogódźmy się z tym. -mężczyzna starał się być spokojny,
ale niestety coś mu to nie wychodziło.
-Miałam
sen. Śniła mi się ona. Jesteśmy Elfami, przecież elfy często
mają sny prorocze, więc..
-ale
bardzo często.. -przerwał jej surowym głosem. - te sny ujawniają
pragnienia. Chcesz, aby żyła i to ci się śniło moja droga.
-Ale..
-Koniec
! Ona nie żyje, zrozum to w końcu. -wykrzyczał. Wstał i podszedł
do kobiety.
-I
tak ją odnajdę. -powiedziała wściekła. Nagle drzwi z hukiem się
otworzyły i pojawił się w nich strażnik.
-Panie.
-zwrócił się do elfa. -oznajmiam, że Król Aragorn
pojawił się razem z Księciem Mrocznej Puszczy oraz z Krasnoludem
Gimlim z rodu Durina.
-Niech
wejdą. -powiedział i z powrotem usiadł na tron. Strażnik wyszedł,
a na jego miejscu pojawiło się troje mężczyzn. Brązowowłosy
mężczyzna o lekkim zaroście spojrzał na błękitnooką kobietę,
która biegiem rzuciła mu się na ramiona, całując czule w
usta.
-Aragornie.
Tęskniłam.- w jej oczach pojawiły się lekko widoczne łzy, które
zanim się wydostały, zostały starte kciukiem przez króla.
-Ja
też Arweno. -chciał ją pocałować, ale usłyszał dziki śmiech.
Więc spojrzał w stronę, z której dobiegał cichy chichot.
-Haha.
Tęsknię, jakie wzruszające. -mały, brodziaty krasnolud prawie
tarzał się ze śmiechu na jakże drogim dywanie. Obejmująca się
para zastygła ze wstydu.
-Gimli.
Uspokój się. -zaśmiał się blond włosy elf. Jego błękitne
jak ocean oczy, były skierowane na krasnoluda, który z
wielkim trudem się podnosił.
-ale
to nie moja wina, że to jest takie śmieszne. - niski mężczyzna,
oparł się o jedną z wykutych figur. -Zresztą, dzisiaj ślub.
Pomiziacie się w nocy, prawda Legolasie. -spytał się Księcia
Mrocznej Puszczy, a ten parsknął lekko śmiechem. Arwena i Aragorn
znów zostali zawstydzeni przez tego małego knypka, który
cały czas się z nich śmiał.
-Wystarczy.
-rzekł król, który też był nieźle rozbawiony całą
sytuacją. -Przejdźmy do innych spraw. Wesele omówimy za
chwilkę. Arweno wyjdź. -rozkazał, a jego twarz przybrała poważny
wyraz.
-Oczywiście.
-powiedziała i wyszła.
-Elrondzie..
-Aragornie
zaraz wszystko wyjaśnię. Musimy się strzec. Coś mi się wydaje,
że prawdziwe zło nie zostało jeszcze zniszczone..
Czarnowłosa
kobieta wyszła z Zamku. Ustała i spojrzała na konia. Była
wściekła. Ojciec coś przed nią ukrywa, ale ona za wszelką cenę
chciała się dowiedzieć o co chodziło. Najgorzej ją bolało, że
ojciec jej nie uwierzył. Jej siostra żyje. W tym śnie wyglądała
tak prawdziwie.
Nagle
Arwena upadła, a głowa zaczęła niemiłosiernie boleć. Jej oczy
przykryła fala strachu jak i bólu. Podbiegł do niej jakiś
strażnik, ale ona szybko uciekła wsiadając na konia. Wyminęła
bramę i pognała w stronę wyjścia z lasu.
-Ona
żyje. -szepnęła ocierając łzę z policzka. - i ja ją odnajdę.
☻☺
Ciemność
spowiła cały las. Blady księżyc odbijał się o tafle wód,
a gwiazdy uhaftowane na niebie, tworzyły drogę dla istot, które
się zgubiły, bądź nie wiedziały gdzie się podziać. Może
pomyślicie, że to dziwne, ale tak było.
Młoda
dziewczyna o kruczych włosach zwróciła głowę ku niebu.
-Ukaż
mi drogę. -szepnęła, a po chwili gwiazdy stworzyły strzałę,
która nakierowała młodą Elfkę w prawidłową stronę. Ów
postać zarzuciła na głowę czarny kaptur i wsiadła na konia.
-Aglat.
Ruszaj za gwiazdami. -szepnęła. -Rivendell, powracam.
poniedziałek, 22 października 2012
Rozdział Pierwszy. Ucieczka.
W
jednej z królewskich komnat, znajdowała się młoda kobieta.
Siedziała na wielkim łożu, pokrytym białymi poduszkami. W ręku
trzymała mały, ostry jak brzytwa sztylet, który w posiadaniu
mistrza mógłby być śmiercionośną bronią.
Jej
czarne włosy podkreślały bladą cerę, a kocie oczy dodawały
uroku. Twarz miała przybraną w smutnym uśmiechu, bo kto chciałby
być uwięziony w wieży przez tyle lat. Tak, ta piękna istota była
uwięziona. Nie mogła nigdzie wyjść, słońce widziała i czuła
jedynie przez okno, które strzegły czarne kraty. Niebo
widziała zamazane, gwiazdy widziała w snach, a uśmiechy jej
rodziny ? Były gdzieś w środku niej, te wszystkie uczucia chciały
z niej wypłynąć, ale to nie było możliwe w tym mrocznym zamku...
Jedynym
zajęciem było liczenie znaków, które namalowane były
na jednej ze ścian. W dzień pisała, czytała i oczywiście
marzyła, ale czy w nocy tylko spała ? Oczywiście, że nie.
Na
niebie pojawiło się tysiące gwiazd, których nasza bohaterka
widziała tylko przez szczelinę w kracie. Mogłoby się wydawać, że
Księżyc oświetlał właśnie wszystkie jeziora, morza, oceany i
rzeki jakie istniały na tym magicznym świecie. Ile ona by dała,
żeby ujrzeć taki widok. Tylko jedną, maciupeńką minutę, tylko
tyle, czy to aż tak wiele ?
Leżała
nieruchomo na łóżku, przykryta do połowy kocem. Nagle
uchyliła lekko oczy, mrużąc je przy okazji. Powolnym ruchem, rękę
skierowała pod poduszkę. Jej szpiczaste uszy poruszyły sie
niebezpiecznie. Szybko wstała i przyłożyła nieznajomemu piękny
sztylet do gardła. Ów napastnik nieco wystraszony, uśmiechnął
się.
-Idzie
ci coraz lepiej, ale pamiętaj, w każdej chwili może być za późno.
-niski staruszek z siwym owłosieniem na głowie, podrapał się po
brodzie.
-Klaus
wystraszyłeś mnie. -zaniepokoiła się. - Mogłam ci coś zrobić !
-ale
nie zrobiłaś. -oznajmił i spojrzał spokojnie na dziewczynę. -
Larien. Musisz uciekać.
To
był dla niej szok. Tyle lat w zamkniętych mrokiem murach, zero nadziei na wydostanie się, a teraz pojawił się promień nadziei.
-Przyjacielu,
próbowałam mnóstwo razy, ale każda próba
kończyła się coraz mniejszymi nadziejami. Czy myślisz, że tym
razem się uda ? -oparła się o fioletową ścianę, lekko
wzdychając. Przypomniała sobie jej ucieczki, ale ciągle ją
łapali. Być może nie była jeszcze dostatecznie gotowa ?
-Moje
drogie dziecko. Zaufaj mi. Jesteś gotowa. Nocami cię szkoliłem na
potężnego wojownika, chciałem abyś zrównała sile nawet
potężnemu Królowi Elfów, i ci się udało. Jesteś
Wielka Larien, a raczej Księżniczko Rivendell, Kapłanko Natury.
Tym razem się na pewno uda. -w jej sercu pojawił się błysk
wielkiej radości. Być obdarowaną takimi słowami , i to jeszcze
przez tak Dobrego Człowieka jak ten Niziołek. To aż za wiele dla
niej.
Miała
ochotę się rozpłakać ze szczęścia, ale nie, coś jej
przeszkadzało. Grube palce starca je powstrzymały. Kciukiem starł
jedną pojedynczą łzę, która czaiła się gdzieś w
zakątku jej kociego oka.
-Drogie
Dziecko, nie ma co rozpaczać. -uśmiechnął sie przyjaźnie.
-Ubieraj się, bo przecież nie wyjdziesz w piżamach. -podał jej
jakąś paczkę.
Dziewczyna
spojrzała na niego zdziwiona.
-Co
to jest ?
-Załóż
to. Przecież Księżniczce nie przyswoi chodzić w obdartych
szatach. -Otworzyła pakunek i uśmiechnęła się w stronę starca.
-Dziękuję.
-weszła przez drewniane drzwi do jakiegoś ciemnego pomieszczenia.
Po
paru minutach wyszła z łazienki. Podeszła do lustra i spojrzała
na prezent. Otóż owym prezentem był strój, ale to nie
byle jaki. Składał się on z jakby czarnego stanika, który
był trochę dłuższy i czarnych, wąskich legginsów. Na
stopach miała buty, a na rękach czarne rękawiczki bez palców.
-Idealnie.
-podał jej gumkę , która posłużyła jako upięcie włosów
w jednego dużego warkocza.
-Przyjacielu,
gdy mi się uda uciec, co będzie z tobą? -zapytała poważnie,
narzucając na siebie czarną pelerynę z kapturem. Klaus nie
odpowiedział. Za to złapał Larien za rękę i pociągnął w
stronę drzwi.
Gdy
biegli korytarzem nikogo ze straży nie spotkali, jedynie przed
stajnią zrobił się duży kłopot, gdyż Konie pilnowało trzech
strażników. Larien wzięła łuk do ręki i strzeliła
jednemu prosto w serce. Dwójka Mrocznych Elfów
spojrzała na nią przerażona. Chcieli coś powiedzieć, bądż
wyjąć broń, ale nie zdążyli.
-Żegnam.
-dwie strzały przebiły dwie istoty, które padły na mokrą i
zimną ziemię. Jej celność była idealna, tak samo jak słuch.
-Idzie
ci coraz lepiej. -oznajmił mężczyzna, który patrzył z
wielkim uznaniem na trójkę truposzy.
Dziewczyna
chciała już coś powiedzieć, ale znieruchomiała. Wolnym krokiem
podeszła do Czarnego Konia z białą gwiazdą na czole.
-Aglat.
-szepnęła cicho, przytulając się do jego grzywy. -Myślałam, że
coś mu zrobili.
-Gdy
cię porywali, jego zaciągnęli tu razem z tobą. Ma się dobrze.
-powiedział mężczyzna. -ale teraz śpiesz się.
Czarnowłosa
wsiadła na jej czteronożnego przyjaciela, który z wielką
uciechą zarżał.
-Cii.-uciszyła
go.
-Larien,
uciekaj. -powiedział starzec. -Pamiętasz co ci opowiadałem, że
Prawdziwy Pierścień nie został zniszczony ? Powiedz swemu ojcu o
tym. I przekaż mu najważniejsze informacje. - Zdenerwowanie w
dziewczynie wzrastało z każdym słowem.
-Dobrze,
ale Klasu, co się z tobą stanie ?
-O
mnie się nie martw. -uśmiechnął się do niej.
-Wioo
! -krzyknął i klepnął konia, a ten jak szalony, zaczął kierować
się do wyjścia z zamku, razem z ciemnowłosą.
Zielonooka
mimo, że czuła smutek po stracie przyjaciela, nie chciała się
cofnąć. Wiedziała, że jeśli się teraz cofnie, całe jego
starania pójdą na marne.
Była
już coraz bliżej bramy. Oczywiście ktoś musiał jej pilnować.
Wyjęła łuk i szybko strzeliła dwóm elfom strzałę w
pierś. Uciekła.
Paręnaściemetrów później, zatrzymała się. Spojrzała na czarny
zamek. Wiedziała trzy rzeczy. Odnajdzie Prawdziwy Pierścień, Nie
pozwoli aby zarwane nocy na treningi poszły na marnę, i uratuje jej
przyjaciela, odważnego Hobbita Klausa Bagginsa.
♣ ♣ ♣ ♣ ♣
Witajcie, oto pierwszy rozdział na tym blogu. Mam nadzieję, że wam się spodobał. Liczę na komentarze i szczere opinie.
sobota, 13 października 2012
Powitanie.
Witam wszystkich, którzy to przeczytają.^^
Założyłam tego bloga, aby opisywać dalsze przygody Władcy Pierścienia, ale nie martwcie się. Mimo, że ktoś nie przepada za tym lub nie oglądał tego to i tak spróbuję Zaczarować go moim opowiadaniem.
Wszystkie informacje o opowiadaniu znajdują się TU.
Mam nadzieję, że będziecie wyczekiwać na moją pierwszą notkę, która pojawi się w następnym tygodniu.
Pozdrawiam Maruufo.
Założyłam tego bloga, aby opisywać dalsze przygody Władcy Pierścienia, ale nie martwcie się. Mimo, że ktoś nie przepada za tym lub nie oglądał tego to i tak spróbuję Zaczarować go moim opowiadaniem.
Wszystkie informacje o opowiadaniu znajdują się TU.
Mam nadzieję, że będziecie wyczekiwać na moją pierwszą notkę, która pojawi się w następnym tygodniu.
Pozdrawiam Maruufo.
Subskrybuj:
Posty (Atom)