piątek, 16 listopada 2012

Zawieszam.

Dobry ._.
Przepraszam, ale zawieszam.. nie no zawieszeniem nie mogę tego nazwać, a może ?
No nie wiem.
Po prostu brak pomysłów, załamka itd. Nie wiem czy komuś ten blog na prawdę się spodobał, ale przepraszam.
._.
Zawieszam na czas nieokreślony.
Wznowienie prawdopodobne od dnia 20 grudnia 2012. 
Pozdrawiam. Marufo

sobota, 3 listopada 2012

Rozdział Drugi. Odnajdę Cię siostro.

W wielkiej, jasnej sali, znajdowały się dwie istoty, a była to kobieta i starszy mężczyzna. Czarno włosa dama o iście bladej cerze miała utkwiony wzrok w dużych, obfitych drzwiach, które były zdobione złotem i innymi drogimi dodatkami, z pod których wyłaniał się dywan. Był on piekielnie krwisty i długi, ciągnący się aż pod tron, wybity diamentami, na którym siedział osobnik płci męskiej, sam król Doliny Rivendell, jak i Król Elfów, o imieniu Elrond. W owego osobnika, były utkwione zapłakane, niebieskie oczy, proszące jakby o wiarę.
-Ojcze. Proszę, uwierz mi. -rozpaczliwy ton głosu dziewczyny, zmusił długowłosego o spojrzenie na własną córkę. Jego twarz była wykrzywiona w niedowiedzeniu.
-Arweno, córko moja, ile razy mam ci powtarzać ? Ona nie żyje. Pogódźmy się z tym. -mężczyzna starał się być spokojny, ale niestety coś mu to nie wychodziło.
-Miałam sen. Śniła mi się ona. Jesteśmy Elfami, przecież elfy często mają sny prorocze, więc..
-ale bardzo często.. -przerwał jej surowym głosem. - te sny ujawniają pragnienia. Chcesz, aby żyła i to ci się śniło moja droga.
-Ale..
-Koniec ! Ona nie żyje, zrozum to w końcu. -wykrzyczał. Wstał i podszedł do kobiety.
-I tak ją odnajdę. -powiedziała wściekła. Nagle drzwi z hukiem się otworzyły i pojawił się w nich strażnik.
-Panie. -zwrócił się do elfa. -oznajmiam, że Król Aragorn pojawił się razem z Księciem Mrocznej Puszczy oraz z Krasnoludem Gimlim z rodu Durina.
-Niech wejdą. -powiedział i z powrotem usiadł na tron. Strażnik wyszedł, a na jego miejscu pojawiło się troje mężczyzn. Brązowowłosy mężczyzna o lekkim zaroście spojrzał na błękitnooką kobietę, która biegiem rzuciła mu się na ramiona, całując czule w usta.
-Aragornie. Tęskniłam.- w jej oczach pojawiły się lekko widoczne łzy, które zanim się wydostały, zostały starte kciukiem przez króla.
-Ja też Arweno. -chciał ją pocałować, ale usłyszał dziki śmiech. Więc spojrzał w stronę, z której dobiegał cichy chichot.
-Haha. Tęsknię, jakie wzruszające. -mały, brodziaty krasnolud prawie tarzał się ze śmiechu na jakże drogim dywanie. Obejmująca się para zastygła ze wstydu.
-Gimli. Uspokój się. -zaśmiał się blond włosy elf. Jego błękitne jak ocean oczy, były skierowane na krasnoluda, który z wielkim trudem się podnosił.
-ale to nie moja wina, że to jest takie śmieszne. - niski mężczyzna, oparł się o jedną z wykutych figur. -Zresztą, dzisiaj ślub. Pomiziacie się w nocy, prawda Legolasie. -spytał się Księcia Mrocznej Puszczy, a ten parsknął lekko śmiechem. Arwena i Aragorn znów zostali zawstydzeni przez tego małego knypka, który cały czas się z nich śmiał.
-Wystarczy. -rzekł król, który też był nieźle rozbawiony całą sytuacją. -Przejdźmy do innych spraw. Wesele omówimy za chwilkę. Arweno wyjdź. -rozkazał, a jego twarz przybrała poważny wyraz.
-Oczywiście. -powiedziała i wyszła.
-Elrondzie..
-Aragornie zaraz wszystko wyjaśnię. Musimy się strzec. Coś mi się wydaje, że prawdziwe zło nie zostało jeszcze zniszczone..

Czarnowłosa kobieta wyszła z Zamku. Ustała i spojrzała na konia. Była wściekła. Ojciec coś przed nią ukrywa, ale ona za wszelką cenę chciała się dowiedzieć o co chodziło. Najgorzej ją bolało, że ojciec jej nie uwierzył. Jej siostra żyje. W tym śnie wyglądała tak prawdziwie.
Nagle Arwena upadła, a głowa zaczęła niemiłosiernie boleć. Jej oczy przykryła fala strachu jak i bólu. Podbiegł do niej jakiś strażnik, ale ona szybko uciekła wsiadając na konia. Wyminęła bramę i pognała w stronę wyjścia z lasu.
-Ona żyje. -szepnęła ocierając łzę z policzka. - i ja ją odnajdę.

☻☺

Ciemność spowiła cały las. Blady księżyc odbijał się o tafle wód, a gwiazdy uhaftowane na niebie, tworzyły drogę dla istot, które się zgubiły, bądź nie wiedziały gdzie się podziać. Może pomyślicie, że to dziwne, ale tak było.
Młoda dziewczyna o kruczych włosach zwróciła głowę ku niebu.
-Ukaż mi drogę. -szepnęła, a po chwili gwiazdy stworzyły strzałę, która nakierowała młodą Elfkę w prawidłową stronę. Ów postać zarzuciła na głowę czarny kaptur i wsiadła na konia.
-Aglat. Ruszaj za gwiazdami. -szepnęła. -Rivendell, powracam.

poniedziałek, 22 października 2012

Rozdział Pierwszy. Ucieczka.

W jednej z królewskich komnat, znajdowała się młoda kobieta. Siedziała na wielkim łożu, pokrytym białymi poduszkami. W ręku trzymała mały, ostry jak brzytwa sztylet, który w posiadaniu mistrza mógłby być śmiercionośną bronią.
Jej czarne włosy podkreślały bladą cerę, a kocie oczy dodawały uroku. Twarz miała przybraną w smutnym uśmiechu, bo kto chciałby być uwięziony w wieży przez tyle lat. Tak, ta piękna istota była uwięziona. Nie mogła nigdzie wyjść, słońce widziała i czuła jedynie przez okno, które strzegły czarne kraty. Niebo widziała zamazane, gwiazdy widziała w snach, a uśmiechy jej rodziny ? Były gdzieś w środku niej, te wszystkie uczucia chciały z niej wypłynąć, ale to nie było możliwe w tym mrocznym zamku...
Jedynym zajęciem było liczenie znaków, które namalowane były na jednej ze ścian. W dzień pisała, czytała i oczywiście marzyła, ale czy w nocy tylko spała ? Oczywiście, że nie.

Na niebie pojawiło się tysiące gwiazd, których nasza bohaterka widziała tylko przez szczelinę w kracie. Mogłoby się wydawać, że Księżyc oświetlał właśnie wszystkie jeziora, morza, oceany i rzeki jakie istniały na tym magicznym świecie. Ile ona by dała, żeby ujrzeć taki widok. Tylko jedną, maciupeńką minutę, tylko tyle, czy to aż tak wiele ?

Leżała nieruchomo na łóżku, przykryta do połowy kocem. Nagle uchyliła lekko oczy, mrużąc je przy okazji. Powolnym ruchem, rękę skierowała pod poduszkę. Jej szpiczaste uszy poruszyły sie niebezpiecznie. Szybko wstała i przyłożyła nieznajomemu piękny sztylet do gardła. Ów napastnik nieco wystraszony, uśmiechnął się.
-Idzie ci coraz lepiej, ale pamiętaj, w każdej chwili może być za późno. -niski staruszek z siwym owłosieniem na głowie, podrapał się po brodzie.
-Klaus wystraszyłeś mnie. -zaniepokoiła się. - Mogłam ci coś zrobić !
-ale nie zrobiłaś. -oznajmił i spojrzał spokojnie na dziewczynę. - Larien. Musisz uciekać.

To był dla niej szok. Tyle lat w zamkniętych mrokiem murach, zero nadziei na wydostanie się, a teraz pojawił się promień nadziei.
-Przyjacielu, próbowałam mnóstwo razy, ale każda próba kończyła się coraz mniejszymi nadziejami. Czy myślisz, że tym razem się uda ? -oparła się o fioletową ścianę, lekko wzdychając. Przypomniała sobie jej ucieczki, ale ciągle ją łapali. Być może nie była jeszcze dostatecznie gotowa ?
-Moje drogie dziecko. Zaufaj mi. Jesteś gotowa. Nocami cię szkoliłem na potężnego wojownika, chciałem abyś zrównała sile nawet potężnemu Królowi Elfów, i ci się udało. Jesteś Wielka Larien, a raczej Księżniczko Rivendell, Kapłanko Natury. Tym razem się na pewno uda. -w jej sercu pojawił się błysk wielkiej radości. Być obdarowaną takimi słowami , i to jeszcze przez tak Dobrego Człowieka jak ten Niziołek. To aż za wiele dla niej.
Miała ochotę się rozpłakać ze szczęścia, ale nie, coś jej przeszkadzało. Grube palce starca je powstrzymały. Kciukiem starł jedną pojedynczą łzę, która czaiła się gdzieś w zakątku jej kociego oka.
-Drogie Dziecko, nie ma co rozpaczać. -uśmiechnął sie przyjaźnie. -Ubieraj się, bo przecież nie wyjdziesz w piżamach. -podał jej jakąś paczkę.
Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona.
-Co to jest ?
-Załóż to. Przecież Księżniczce nie przyswoi chodzić w obdartych szatach. -Otworzyła pakunek i uśmiechnęła się w stronę starca.
-Dziękuję. -weszła przez drewniane drzwi do jakiegoś ciemnego pomieszczenia.

Po paru minutach wyszła z łazienki. Podeszła do lustra i spojrzała na prezent. Otóż owym prezentem był strój, ale to nie byle jaki. Składał się on z jakby czarnego stanika, który był trochę dłuższy i czarnych, wąskich legginsów. Na stopach miała buty, a na rękach czarne rękawiczki bez palców.
-Idealnie. -podał jej gumkę , która posłużyła jako upięcie włosów w jednego dużego warkocza.
-Przyjacielu, gdy mi się uda uciec, co będzie z tobą? -zapytała poważnie, narzucając na siebie czarną pelerynę z kapturem. Klaus nie odpowiedział. Za to złapał Larien za rękę i pociągnął w stronę drzwi.


Gdy biegli korytarzem nikogo ze straży nie spotkali, jedynie przed stajnią zrobił się duży kłopot, gdyż Konie pilnowało trzech strażników. Larien wzięła łuk do ręki i strzeliła jednemu prosto w serce. Dwójka Mrocznych Elfów spojrzała na nią przerażona. Chcieli coś powiedzieć, bądż wyjąć broń, ale nie zdążyli.
-Żegnam. -dwie strzały przebiły dwie istoty, które padły na mokrą i zimną ziemię. Jej celność była idealna, tak samo jak słuch.
-Idzie ci coraz lepiej. -oznajmił mężczyzna, który patrzył z wielkim uznaniem na trójkę truposzy.
Dziewczyna chciała już coś powiedzieć, ale znieruchomiała. Wolnym krokiem podeszła do Czarnego Konia z białą gwiazdą na czole.
-Aglat. -szepnęła cicho, przytulając się do jego grzywy. -Myślałam, że coś mu zrobili.
-Gdy cię porywali, jego zaciągnęli tu razem z tobą. Ma się dobrze. -powiedział mężczyzna. -ale teraz śpiesz się.
Czarnowłosa wsiadła na jej czteronożnego przyjaciela, który z wielką uciechą zarżał.
-Cii.-uciszyła go.
-Larien, uciekaj. -powiedział starzec. -Pamiętasz co ci opowiadałem, że Prawdziwy Pierścień nie został zniszczony ? Powiedz swemu ojcu o tym. I przekaż mu najważniejsze informacje. - Zdenerwowanie w dziewczynie wzrastało z każdym słowem.
-Dobrze, ale Klasu, co się z tobą stanie ?
-O mnie się nie martw. -uśmiechnął się do niej.
-Wioo ! -krzyknął i klepnął konia, a ten jak szalony, zaczął kierować się do wyjścia z zamku, razem z ciemnowłosą.

Zielonooka mimo, że czuła smutek po stracie przyjaciela, nie chciała się cofnąć. Wiedziała, że jeśli się teraz cofnie, całe jego starania pójdą na marne.
Była już coraz bliżej bramy. Oczywiście ktoś musiał jej pilnować. Wyjęła łuk i szybko strzeliła dwóm elfom strzałę w pierś. Uciekła.
  Paręnaściemetrów później, zatrzymała się. Spojrzała na czarny zamek. Wiedziała trzy rzeczy. Odnajdzie Prawdziwy Pierścień, Nie pozwoli aby zarwane nocy na treningi poszły na marnę, i uratuje jej przyjaciela, odważnego Hobbita Klausa Bagginsa.

♣ ♣ ♣ ♣ ♣

 Witajcie, oto pierwszy rozdział na tym blogu. Mam nadzieję, że wam się spodobał. Liczę na komentarze i szczere opinie.

sobota, 13 października 2012

Powitanie.

Witam wszystkich, którzy to przeczytają.^^
Założyłam tego bloga, aby opisywać dalsze przygody Władcy Pierścienia, ale nie martwcie się. Mimo, że ktoś nie przepada za tym lub nie oglądał tego to i tak spróbuję  Zaczarować go moim opowiadaniem.
Wszystkie informacje o opowiadaniu znajdują się TU.
 Mam nadzieję, że będziecie wyczekiwać na moją pierwszą notkę, która pojawi się w następnym tygodniu.
Pozdrawiam Maruufo.